Cały ten rok dla nas wszystkich był jawnym szaleństwem. Pandemia i moja szczęśliwie utrzymana praca, która przeszła w tryb zdalny, pchnęły mnie w rodzinne strony. Wróciłam na Mazury na kilka pięknych, długich letnich miesięcy i nic nie może się z tym równać. Było cudownie. Po upalnym lecie, z końcem sierpnia niespodziewanie wkroczyła jesień, zaciągając niebo ciemnymi chmurami na pierwsze tygodnie urzędowania. Na szczęście z rozkapryszonej dzierlatki, stała się piękną damą :) i tak każdego dnia zalewa nasz dom i ogród złotym słońcem.
Początek września obdarował nas kwaśnymi, rustykalnymi papierówkami z sadu mojego wuja, w którym to drzewa pamiętają czasy sprzed II wojny światowej. Tak więc dziś rzecz się tyczy papierówek i konfitury jabłkowej.
Przepis jest banalnie prosty, więc w miejsce długiej listy składników zostawię kilka zdjęć, ozłoconych wspomnianym słońcem.
Składniki:
- papierówki lub inne jabłka, miałam ich pełen kosz
- sok z 1 cytryny
- 0,5l białego wina, u mnie półwytrawne Chardonnay
Do dzieła:
Zebrane w sadzie jabłka umyłam i pokroiłam na małe cząstki, usuwając przy tym gniazda nasienne. Nie obierałam ich. Do dużego garnka wlałam wino, wrzuciłam jabłka i wycisnęłam sok z cytryny. Wszystko dokładnie wymieszałam i dusiłam pod przykryciem, aż jabłka zmiękły i rozpadły się na drobne kawałki.
Umyte i wyparzone słoiki napełniłam konfiturą i pasteryzowałam w specjalnym elektrycznym garnku do pasteryzacji. Jeśli nie macie takiego sprzętu, możecie bez problemu zapasteryzować konfiturę z zwykłym garnku. W sieci jest wiele teorii, jak to zrobić. Moja babcia zawsze po wstawieniu słoiku do garnka zalewała je do połowy wodą i kiedy ta zawrzała - gotowała je przez 20 minut.
Po pasteryzacji słoiki stygły przez noc w zaciszu spiżarni. Myślę już o powidłach śliwkowych... lubicie?
Przy okazji tego przepisu zapraszam Was do udziału w akcji: Domowa spiżarnia!
Przepis naprawdę super. Konfitura musi być przepyszna
OdpowiedzUsuń