Dziś polecam zachwalaną już od dawna Zupę - krem z pieczonych warzyw. Patrząc za okno i na termometr (niestety) mogę powiedzieć, że to świetne danie na te paskudne jeszcze nie wiosenne,
a już po-zimowe szare dni ;) Swoją drogą Łódź jest mistrzem przytłaczająco ponurych dni - dlatego potrzebujemy kolorów! :)
Pomysł na ten bardzo aromatyczny krem zakręcił się w mojej głowie już dawno temu, po przygodach z zapiekaną faszerowaną papryką :) Sądziłam wtedy, że to będzie nowość, łał, nieodkryty ląd!
Entuzjazm zmalał, kiedy okazało się, że "stare wygi" blogów kulinar-nych proponują podobne zupy od dawien dawna - niemniej jednak pewna satysfakcja i tak została :)
Przygotowanie kremu zajmuje trochę czasu - ale przecież nie ma nic piękniejszego niż Slow Food ;)
Intensywny aromat pieczonych warzyw jest zniewalający, co potwierdzić może cała moja kamienica! :)
- 250ml bulionu
- Mozzarella
- 4 pomidory
- 3 czerwone papryki
- 2-3 czerwone cebule
- 2 główki czosnku
- oliwa z oliwek extra virgin
- przyprawy: świeżo mielony pieprz, oregano, bazylia
Piekarnik nagrzewamy do 180*C. W między czasie myjemy warzywa i obieramy cebulę. Pomidory kroimy na pół i wyci-namy z nich twarde środki, paprykę kroimy na ćwiartki i usuwamy gniazda nasienne, obraną cebulę również kroimy na pół. Czosnek zostaje w łupinach, ścinamy z niego tylko czubek. Warzywa układamy na blasze wyłożonej pergaminem, skrapiamy oliwą z oliwek - ja używam atomizera do rozpylania oliwy - i oprószamy świeżo mielonym pieprzem.
Pakujemy wszystko do piekarnika na 40-50 min. i robimy pyszną herbatę, aby umilić sobie to niekończące się czekanie! ;)
Nie zapomnijcie tylko przygotować bulionu! ;)
Kiedy warzywa są już miękkie, wkładamy je do garnka lub pojemnika malaksera (pamiętajcie, aby obrać czosnek z łupin)
i miksujemy na gładki krem - z tego miejsca muszę się pochwalić, iż moja studencka kuchnia wzbogaciła się o cudny blender ręczny - jeden z najbardziej trafionych prezentów tej zimy ;) Ale wracając do gotowania... Do kremu z warzyw wlewamy ciepły bulion, dodajemy solidną porcję oregano, świeżo mielonego pieprzu i miksujemy wszystko jeszcze raz, tak aby uzyskać pachnący jedwab w kolorze czerwieni :) Zupę wstawiamy na gaz/indukcję czy co tam macie pod swoją kuchenką i powoli mieszając zagotowujemy. Do każdej porcji wkładamy pokrojoną w kostkę mozzarellę i oprószamy odrobiną bazylii - u mnie jeszcze niestety suszoną :) Smacznego!
PS. Moja mozzarella przypomina śmietankowy kożuch, ponieważ krem był gorący, a chwilę trwało przygotowanie do zdjęć :) Zapewniam Was jednak - że w smaku jest fenomenalna.
cudowna, uwielbiam takie pachnące aromatyczne zupy!
OdpowiedzUsuńI zawsze się udaje! :)
UsuńPycha! Świetnie nadaje się na sos do spaghetti! :)
OdpowiedzUsuńWspaniała, i ten zapach przy pieczeniu! Od momentu pierwszej wizyty na Twoim blogu mam ochotę przygotować wszystkie przepisy! ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia! :) daj znac jak poszło
UsuńA warzywa przykrywamy do pieczenia czy mają odparować? Thx
OdpowiedzUsuńBez przykrycia na blachę :)
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
OdpowiedzUsuńJak to bez przykrycia? O co chodzi?:D
OdpowiedzUsuńNo a warzywa przykrywamy do pieczenia czy mają odparować?
OdpowiedzUsuńBez przykrycia :)
Usuń