W tak upalne dni nic nie cieszy bardziej, niż zimny drineczek! I nie uwierzę, że nie! Moim zdaniem powinni to zalegalizować w porze lunchu, przecież wydajność w pracy i tak nie może już bardziej spaść! ;)
Dziś klasycznie, Gin LUBUSKI & tonic + cytryna + obowiązkowo ogórek - bo wiadomo, zdrowy, oczyszcza, wygładza, upiększa... :) Dodajcie jeszcze ziarna pieprzu i kostki lodu. A później bezceremonialnie zróbcie sobie dolewkę! :)
Knuję jeszcze przepis na chłodnik z wkładką Ginu! Jesteście ciekawi? To dopiero będzie zupa! ;)
Jakie są Wasze sposoby na przetrwanie tych upałów? Udostępniajcie, niech orzeźwienie idzie w świat!
Właśnie wstyd się nawet przyznać, ale nigdy nie piłam ginu. Koniecznie będe musiała takie rozwiązanie spróbować, bo zrobiło się mega upalnie!
OdpowiedzUsuńFajny przepis, ogórek w drinku jest boski. A ja polecam wymienić powyższy gin na Bombay Saphire. Doznania na najwyższym poziomie!
OdpowiedzUsuńWow, piekne zdjęcia! Aż nie mogę się doczekać piątku... ;)
OdpowiedzUsuńpychotka:) Zainteresowanych zapraszam również do obserwowania bloga https://pigulagotuje.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń